|
|
Z Eliotem jest kłopot. I to nie jeden. Przyjmowane z dobrodziejstwem inwentarza jego własne propozycje lektur i kategorie, którymi określał swoją twórczość, coraz częściej okazują się kłopotliwym balastem. Autorskie przypisy do „Ziemi jałowej” mają uzasadnioną reputację najsłynniejszej chyba zmyłki w historii literatury; daleko im do rzetelnego autokomentarza, jakim mogliby się posłużyć badacze jego twórczości. Podobny kłopot co owe przypisy zaczynają sprawiać inne chytre sidła zastawione przez Eliota na krytyków, choćby koncepcje „rozszczepienia wrażliwości” i „obiektywnego korelatu”, a nawet nieszczęsny „klasycyzm”, którą to etykietą Eliot opatrzył swoją poezję. Piszę „nieszczęsny”, bo tak naprawdę nie wiadomo, co z tym pozornie oczywistym określeniem robić.
|
|
|