|
|
„Polacy gardzą sobą, skoro godzą się na niechlujstwo filmów, które robią dla siebie. Potrzeba nam psychoterapii przez doskonałą sztukę popularną. Dlatego racja kina jest polską racją stanu.” Oto puenta tekstu Krzysztofa Kłopotowskiego relacjonującego ostatni festiwal w Gdyni („Film” nr 11) – mocna, nawet nieco patetyczna i prowokująca do polemiki. Stwierdzenie, że niechlujne są filmy robione dla Polaków sugeruje, że istnieje grupa obrazów realizowanych dla zagranicznych widzów, a przecież na palcach jednej ręki można wyliczyć tytuły, które ostatnio zaistniały poza krajem.
|
 |
|