|
|
Kultura, która przegrywa rywalizację o potencjalnych odbiorców z towarami, sama ma się stać, i staje się, towarem. Jej odbiorcy mają być traktowani przede wszystkim jako konsumenci. Na targu rybnym kultura ma przebić zalety dorsza i mintaja, na giełdzie warzywnej musi zwyciężyć w rywalizacji z karczochem i bakłażanem. Jej zwycięstwo powinno być przesądzone - jest donioślejsza, istotniejsza, cenniejsza. A przecież jej klęska jest oczywista: kultura jest niejadalna.
Gdyby spróbować skrajnie uprościć ten dylemat, pewnie sprowadzałby się właśnie do jedzenia: napełnianie żołądka czy Podtrzymanie Życia? Czy wolno na jednej szali kłaść kulturę, a na drugiej - obiad?
|
|
|