Witryna Czasopism.pl (http://witryna.czasopism.pl/)
wydanie wakacyjne z dnia 30 czerwca 2001

Nie zagłaskać poety

„Tygodnik Powszechny” – „Zeszyty Literackie”

     Dzisiaj w Polsce dają się zauważyć dwa sposoby mówienia o autorytetach. W mediach obowiązuje pełna czołobitność, nie ma mowy o jakiejkolwiek krytyce, za to tzw. „sznyt salonowy” wymaga ironicznego i znudzonego tonu głosu, gdy mowa o autorytetach. Hołdy mieszają się więc z lekceważeniem i zupełnie brakuje środka, normalności.
     Można było przewidywać, że taka okazja jak 90. urodziny Czesława Miłosza uruchomi istne rzeki komplementów, a słodycz zachwytów będzie się przelewała przez sporą część prasy kulturalnej. Hołdowaniu nie będzie końca, a samego poetę i jego poezję poupycha się w rozmaite złote klatki i szufladki. A jak naprawdę wygląda fetowanie poety? Jakie słowa-klucze najlepiej pasują do jego osoby i poezji? W maratonie urodzinowym na pierwsze miejsce wysunął się „Apokryf”, dodatek do „Tygodnika Powszechnego”(2001-16) i „Zeszyty Literackie” nr 75 (2001-3). Możemy być jednak pewni, że niebawem z wielu okładek będzie spoglądał poeta z krzaczastymi brwiami.
     Na razie to , co znajdziemy w „Zeszytach” i „Tygodniku” może nas nieco zaskoczyć, bowiem zamiast przewidywalnych etykietek - pojawia się np. zabawny obraz Miłosza jako żubra litewskiego (Kott) albo stwierdzenie, że stary poeta jest „świeży jak stokrotka” (Heaney). Nie znaczy to , że nie wkrada się tok laudacji żaden banał : „Miłosz jest jak ocean” - zaczyna swój esej Wojciech Karpiński - poeta należy , według niego, do tych nauczycieli wrażliwości , którzy pokazują wszystko „szerzej i głębiej” niż inni. Jednak sztampowe określenie Karpińskiego podkreśla tylko niesamowite bogactwo form i igranie sprzecznościami tak charakterystyczne dla poezji Miłosza . Łukasz Tischner w „Tygodniku” zwraca uwagę , że przyzwyczajono się określać tę poezję jako heretycką, manichejską, a tymczasem ma ona swoje oblicze katolickie, wyrasta wprost z gleby chrześcijańskiej. Sprzeczność jest dźwignią transcendencji - tak zatytułowany jest wywiad z Miłoszem przeprowadzony przez Tomasza Fijałkowskiego i Andrzeja Franaszka w „Tygodniku Powszechnym”. Wiadomo zresztą, że w utworach Miłosza można znaleźć potwierdzenie sprzecznych twierdzeń , wielu krytyków miało niejednokrotnie pokusę, żeby pisać o Miłoszu po prostu cytując go. Sprzeczności miłoszowe zrymował Leszek Kołakowski w swojej Gadce o Dwóch Miłoszach. Można się zastanawiać jednak, czy podkreślanie paradoksalności i sprzeczności , nie jest właśnie rodzajem złotej klatki, wygodnego wytrycha tłumaczącego światopogląd Miłosza? Wydaje się , że Miłosz ciągle pozostaje nieuchwytny, że się wymyka klasyfikacjom, że nie dosięga go wszechwładny paluch stereotypu.
     W „Tygodniku” każdy opisuje swojego Miłosza i co ciekawe każdy z piszących wskazuje na inne utwory mówiąc o najważniejszych wierszach. Każdy rzeczywiście ma innego Miłosza. Pojawiają się też rozmaite obrazy, migawki z poetą w tle. A to Miłosz w szpitalu dyktujący z pamięci trzy skończone , przemyślane wiesze. A to spacer z wnuczką: „jesteś do mnie podobna” - powiedział jej kiedyś. Marek Edelman pisze: „Z Miłoszem spotkałem się parę razy w życiu i jest wspaniały , bo zanim nie zobaczy dna butelki nie wstanie od stołu”. „Zeszyty Literackie” pokazują też brudnopisy Miłosza zapełnione od góry do dołu figlarnymi kwiatkami. A więc udało się z okazji jubileuszu nie zagłaskać poety, nie przerobić go na papkę medialną, nie „zrecyclingować” . „Czasem budzę się w nocy z wielkim strachem. - pisze Jan Kott - Jak by wyglądał nasz świat gdyby nie było Czesława Miłosza?”.
     

Justyna Sobolewska





Witryna Czasopism.pl (http://witryna.czasopism.pl/)
wydanie wakacyjne z dnia 30 czerwca 2001