Witryna Czasopism.pl (http://witryna.czasopism.pl/)
Nr 14 (96) z dnia 12 maja 2004

ŁYDKA ACHILLESA


     Czy Homer – gdyby żył dzisiaj – mógłby zostać wziętym scenarzystą filmowym? Musiałby zapewne zrezygnować z tego, co wyróżnia Iliadę, czyli słynnych chwytów retardacyjnych, bo trudno wyobrazić sobie na ekranie scenę pojedynku, w której walczący – zanim skrzyżują miecze – recytują genealogię swoich rodów. Nie byłoby słynnych porównań, epitetów, no i najbardziej znanych fragmentów tekstu, jak chociażby opisu poszczególnych warstw tarczy Achillesa, który powracał w sennych koszmarach kilku pokoleń studentów przygotowujących się do egzaminu z literatury antycznej. Zostałyby jednak same historie – opowieść o urażonej ambicji, miłości i zaślepieniu, zagładzie Troi i długim powrocie do domu sprytnego Odysa. I pomyśleć, że wszystko to przez nos pięknej Heleny, o czym znów niedługo się przekonamy, oglądając Troję Wolfganga Petersena, uznaną przez miesięcznik „Film” za premierę maja. O kulisach superprodukcji w majowym numerze „Filmu” pisze Elżbieta Ciapara (Troja. Najsłynniejsza wojna w dziejach świata).
      Jakkolwiek mit o wojnie trojańskiej nie raz już inspirował filmowców – przykładem chociażby Helena Trojańska Roberta Wise’a z roku 1956 – to dopiero teraz, m.in. dzięki technice komputerowej, można w pełni ożywić na ekranie starożytny świat. Z pewnością nie bez znaczenia jest sukces Gladiatora Ridleya Scotta, filmu, który wskrzesił gatunek zwany peplum (od gr. péplos – szata kobieca z czasów Homera) lub sword and sandals movies (filmy miecza i sandałów). Oscar przyznany Russellowi Crowe za rolę Maximusa stał się zachętą dla jego kolegów, zwłaszcza Brada Pitta – Achillesa, któremu też marzy się złota statuetka. Troja ma wielopokoleniową gwiazdorską obsadę. W filmie występują m.in.: Peter O’Toole, ikona brytyjskiego kina lat 60., grający rolę Priama, Julie Christie – Tetyda, Sean Bean w roli Odyseusza czy Orlando Bloom wcielający się w postać pięknego Parysa. Długo trwały poszukiwania odtwórczyni roli Heleny – co skądinąd nie dziwi, wszak to najpiękniejsza kobieta świata – w końcu zagrała ją niemiecka aktorka i modelka Diane Kruger (zainteresowanych obsadą i mało zorientowanych w historii trojańskiej odsyłam do Kto jest kim w Troi Kasi Noel).
     Nie tylko aktorskie gaże przyczyniły się do tego, że Troja to jeden z najdroższych filmów w dziejach kina – wybudowano olbrzymie dekoracje, a do 2 tysięcy statystów walczących na meksykańskiej plaży dołączyło 98 tysięcy wirtualnych wojowników. Reżyser, Wolfgang Petersen, od przeprowadzki do Hollywood specjalizujący się głównie w kinie akcji, uwielbia widowiskowość, której nie zabraknie w najnowszym filmie – ze względu na liczne sceny przemocy obraz w USA otrzymał kategorię R, co może odbić się na frekwencji. Reżyser jednak uspokaja, że Troja jest czymś więcej niż oszałamiającym widowiskiem, czego gwarantem ma być scenariusz autorstwa Davida Benioffa. Tekst Elżbiety Ciapary rozwiał trochę moje nadzieje na zobaczenie olimpijskich bogów – takich, jak ich sobie dziś wyobrażamy. Benioff – trochę jak kompilator Homer (o ile ten w ogóle istniał) – korzystał z różnych źródeł: z Iliady, Odysei, ale i Eneidy Wergiliusza, Przemian Owidiusza czy Mitów greckich Gravesa, jednak „postawił na realizm opowieści”, więc w filmie nie pojawią się bogowie – nie zobaczymy sporu trzech bogiń o jabłko i tytuł najpiękniejszej, Ateny czuwającej nad Odyseuszem czy Zeusa ważącego losy walczących stron. Ważniejsze są emocje i wybory ludzkie, stąd film zaczyna się nie jak u Homera w 10. roku oblężenia Troi, tylko od wizyty Hektora i Parysa na dworze Menelaosa w Sparcie, gdzie piękny książę poznaje żonę gospodarza i z wzajemnością się zakochuje. Twórcy zapowiadają twórców, że postać Heleny pokazana została inaczej niż dotychczas: zamiast flirtu ma być prawdziwa miłość i świadomość, że ceną za szczęście jest zagłada, zamiast znudzonej mężatki – postać tragiczna na podobieństwo Anny Kareniny.
     Czy taki supergigant w antycznej scenerii jest nam rzeczywiście potrzebny, zwłaszcza, że nie jest wierną adaptacją poematu Homera, więc nie spełnia „dydaktycznej” roli filmowego substytutu szkolnej lektury? Czy mamy raczej do czynienia z kolejnym komercyjnym produktem obliczonym wyłącznie na zysk? Nie jest chyba aż tak źle, choć producenci zapewne liczą na kilkakrotne zwrócenie się kosztów realizacji. Ważne, żeby w filmowym spektaklu, jakim bez wątpienia będzie Troja, nie zabrakło czytelnego przesłania Iliady, o którym wspomina w krótkim tekście profesor Aleksander Krawczuk (Wojna trojańska) – przesłania głoszącego, że każda wojna jest tragedią, w której czyny bohaterskie dokonywane są zarówno z pobudek patriotycznych, jak i dla sławy, a najwyższą cenę zazwyczaj płacą ci najsłabsi i najmniej winni. Banał to, ale, niestety, ciągle aktualny. Z pewnością na odbiór filmu Petersena wpłynie współczesny kontekst – konflikty ostatnich lat dały o sobie znać już podczas realizacji Troi, bo wybuch wojny w Iraku spowodował przenosiny całej ekipy z Maroka (tu miały powstać wszystkie sceny batalistyczne) do Meksyku – obawiano się zagrożenia ze strony muzułmańskich ekstremistów. Teraz, tuż przed światową premierą, odezwały się głosy na temat rzekomej antyamerykańskiej wymowy filmu (od czego Petersen się odżegnuje), a niektórzy w postaci Agamemnona, dla którego porwanie pięknej bratowej było tylko pretekstem do najazdu na bogatą Troję – skłonni są widzieć George’a Busha… Cóż, wkrótce przekonamy się, jak ludzie początku trzeciego millenium widzą wydarzenia z 1200 roku p.n.e, czy będzie to wizja – jak z nostalgią pisze profesor Krawczuk – pięknych czasów, „gdy wojny toczono nie dla zdobycia ziem i bogactw, nie z powodu odmienności ideologii i religii, lecz dla kobiety”, czy może, mimo antycznego kostiumu, zobaczymy świat zadziwiająco znajomy? Mam tylko nadzieję, że recenzenci nie będą – wzorem brukowców – roztrząsać kwestii, czy Brad Pitt brał sterydy dla wzmocnienia masy mięśniowej i czy naprawdę sen z powiek spędzały mu zbyt chude łydki. Oby łydka Achillesa nie stała się piętą achillesową całego filmu – ja i tak najbardziej ciekawa jestem konia trojańskiego.
     

Katarzyna Wajda





Witryna Czasopism.pl (http://witryna.czasopism.pl/)
Nr 14 (96) z dnia 12 maja 2004