Witryna Czasopism.pl (http://witryna.czasopism.pl/)
Nr 11 (93) z dnia 12 kwietnia 2004

MIĘDZY MŁOTEM RYNKU A KOWADŁEM SENSU


     Kiedy ja studiowałam, pod koniec lat 80. (przyznaję, że na dość oryginalnym wydziale), do rozrywek należało przeglądanie nowego wydania „Septuaginty” w Towarzystwie Biblijnym na Nowym Świecie, udział w strajku, ewentualnie utyskiwanie na przywary bibliotekarki w formie sonetu francuskiego. Może dlatego za każdym razem, gdy widzę okładkę miesięcznika „Dlaczego”, mija chwila, nim uzmysłowię sobie, że jest to magazyn dla studentów. Skoro o okładce mowa, to akurat numer kwietniowy (nr 4/2004) niezbyt mnie zaskoczył – okazała się kolejną powierzchnią reklamową, z której wyrywa się ku nam baloniasta łapa Heyah (prawdziwa okładka, już z Chylińską, ukrywa się pod spodem). Idąc za ciosem, od razu we wstępniaku redakcja ogłasza, że zmienia zasady, po drodze zmieniając także osobę i płeć naczelnego – Krzysztof Szczepaniak stwierdza: „Powiadają "trzeba zmieniać wszystko, by nie zmienić nic"”.
     Co się nie zmienia, to spory dział poświęcony – jak przystało na magazyn studencki – studiom i karierze, nie ma zatem sensu rozpisywać się o nim. Może tylko podzielę się refleksją na temat rankingu polskich uczelni, sporządzonego na podstawie opinii pracodawców. UW – moja macierzysta uczelnia, która dziś dorobiła się ponad 60 tysięcy studentów i zaczęła mi się wydawać molochem, w którym wykładowcy nie mają szansy zapamiętać, kogo egzaminowali przedwczoraj, otrzymała 409 punktów, a Uniwersytet Śląski, który uważałam za przyjemną uczelnię z ludzką twarzą, cztery. Ciekawe, czy zwyciężył stereotyp, czy Uniwersytet Warszawski rzeczywiście tak dobrze przygotowuje swoich absolwentów do podjęcia pracy, a może spytano tylko warszawskich pracodawców?
     Przed Wielkanocą, a może na fali Pasji Gibsona, w numerze pojawiło się sporo refleksji o bogu – w raporcie Czy bóg jest trendy?, ale i między wierszami w kilku innych tekstach, np. w rozmowie z Agnieszką Chylińską. Jak twierdzi cytowany w numerze Mirosław Pęczak, prowokacja uzmysławia nam, że dany symbol ma dla nas znaczenie. Nawet jeśli to prawda, drażni mnie (choć rozumiem, że decyduje o tym konkurencyjny rynek prasowy) styl leadów i haseł na okładce (np. „Rokita o hip-hopie, seksie i Matrixie” czy „Chylińska cyca się nie chwyta”), które niewiele mają wspólnego z rzeczywistą zawartością numeru. Sposób, w jaki teksty są „zajawiane”, zapowiada jeszcze jedno sensacyjne piśmidło, koncentrujące się na skandalu, oralu i banale. Tymczasem „Dlaczego” niezupełnie jest takie. Kiedy już zacznie się je czytać, okazuje się (nawet mimo dość topornego pisarstwa, jakie uprawia jedna z autorek), że jednak jest to magazyn dla studentów. Wnioski płynące z kilku kolejnych tekstów – wspomnianego raportu i wywiadu, ale i artykułu, w którym postawione jest pytanie, dlaczego w konkursie World Press Photo wygrywają zdjęcia ukazujące ludzkie cierpienie, czy rozmowy z Janem Rokitą, nastrajają wręcz pozytywnie. Studenci, przynajmniej ci, którzy współredagują „Dlaczego”, nie zachwycają się bezczeszczeniem symboli religijnych, męczy ich marketing Pasji, wolą codzienność niż sensację, wesołe zabawy w domu („homing”) niż czcze przesiadywanie w klubach, chcą zrobić coś dla Polski (jak twierdzi Rokita), i nawet Chylińska – choć nie poleciłabym czytania wywiadu z nią mojej mamie – ma życie duchowe wcale nie zajebiste, tylko zupełnie normalne, pełne wątpliwości, jak większość z nas. Można więc odnieść wrażenie, że sam miesięcznik jest polem bitwy między pożądaną normalnością a wymuszaną przez rynek medialny kreacją.
     „Nie ulega wątpliwości, że należy się większa uwaga obrazom pokazującym pozytywne aspekty życia, szczególnie, że świat kreowany przez media jest już wystarczająco nasycony przemocą” – pisze Aleksandra Postoła w tekście Nie tylko wojna, poświęconym młodszym uczestnikom World Press Photo, którzy stawiają nie na epatowanie okrucieństwem, a na zwykłe, często pozytywne i wzruszające sytuacje. Przykładem może być cykl zdjęć Erika Refnera, który przedstawił życie codzienne szwedzkiej komuny Rockabilly, czy fotografie Amerykanki Tippi Thole, przez wiele lat dyskretnie towarzyszącej chorej na raka przyjaciółce, by ukazać optymizm i „normalność” jej życia w chorobie. Pozytywny wydźwięk ma także felieton Pawła Sito otwierający cykl For Fun na temat rozrywek XXI wieku. Dyrektor Programowy 4Fun TV dzieli się z czytelnikami wizją rozwoju mediów, z jednej strony technologicznego, z drugiej zaś – można by rzec – psychologicznego. „Każdy z nas jest inny – pisze Sito – i technologiczna rewolucja tego nie zmieni – ani to możliwe, ani opłacalne. Nie wierzyłbym też pesymistom straszącym nas dehumanizacją mediów. Nie sądzę, że staniemy się samotnymi dzikusami z pilotami w rękach”. Zdaniem autora felietonu nowoczesne media umożliwią dokonywanie bardziej świadomych wyborów repertuaru i pory emisji, pozwolą lepiej zorganizować sobie dzień, tak by mieć czas dla rodziny i przyjaciół, nie mówiąc już o znacznie większej szansie poznawania tych ludzi, których się chce poznawać, a nie tych, których akurat los postawi na naszej drodze.
     Na zakończenie wspomnę jeszcze o – znów dość radosnej – rozmowie z Janem Rokitą (Rozważny i romantyczny), w której Krzysztof Szczepaniak wyciąga z polityka Platformy odpowiedzi na istotne dla studentów pytania (dotyczące służby wojskowej, odpłatnych studiów dziennych itp.), ale mowa też o bardziej ogólnych zagadnieniach natury moralnej. „Nie wierzę w zbawienie – deklaruje Rokita – Można jedynie wierzyć, że polityce przywrócona zostanie przyzwoitość. Jedyną gwarancją przywrócenia tej przyzwoitości są ludzie. Aby uwierzyć albo nie uwierzyć, trzeba zobaczyć ludzi i uznać, czy to właśnie oni”. Wydaje się, że rozmówca Szczepaniaka ma żal do młodych ludzi o to, że brak im pokoleniowego buntu, inności, chęci wyboru własnej drogi. Twierdzi, że nawet ci, którzy zdają się mieć ideały i angażują się w politykę, podążają „starą koleiną, naszą koleiną”. Nieco zbity z tropu dziennikarz zbacza więc szybko na bezpieczniejszy temat ceny pigułek antykoncepcyjnych, pyta też dlaczego najpoważniejszy, a może najpowabniejszy konkurent Leppera podoba się kobietom. „Jestem piękny, bo mam sukces polityczny” – odpowiada przygotowany na wszystko polityk. Chyba mnie także zacznie się podobać.
     Mam nadzieję, że zapowiadana przez nowego naczelnego rewolucja nadejdzie. Może po prostu jestem stara, ale życzyłabym sobie – podobnie jak Rokita – aby młodzi ludzie mieli więcej wspólnego z awangardą. W „Dlaczego” jakoś jej nie widać. Są tu układne, grzecznie napisane artykuły polane pseudoagresywnym marketingowym sosem, są te same twarze, co wszędzie (jeśli nie liczyć studentki miesiąca, która nie wie, kto był twórcą teorii względności). W piśmie dla studentów marzyłoby mi się zobaczyć jakieś młode silne osobowości i trochę ciekawych rozwiązań formalnych, uśmiechnąć się z superinteligentnej puenty, przeczytać kilka zupełnie nowych pytań, znaleźć w nim po prostu więcej jaj – przynajmniej w numerze wielkanocnym.
     

Klara Kopcińska





Witryna Czasopism.pl (http://witryna.czasopism.pl/)
Nr 11 (93) z dnia 12 kwietnia 2004