Witryna Czasopism.pl (http://witryna.czasopism.pl/)
Nr 6 (88) z dnia 22 lutego 2004

BERLIN PO MURZE


     O nowym numerze „Odry” (nr 2/2004) warto napisać choćby dlatego, żeby powiadomić wszystkich zainteresowanych losami wrocławskiego miesięcznika: oto zaszła zmiana! „Odra” ma nową szatę graficzną zaprojektowaną przez Piotra Kaweckiego, moim zdaniem zdecydowanie lepszą od poprzedniej. Teraz pismo jest spójniejsze graficznie, bardziej nowoczesne typograficznie i – co chyba najważniejsze – przejrzystsze, „przyjaźniejsze w obsłudze” dla czytelnika. Pogratulować!
      Nie samą grafiką jednak człek żyje, więc nie poprzestanę bynajmniej na zaanonsowaniu zmiany i przyjrzę się tekstom – oczywiście, tylko niektórym – zamieszczonym w nowej „Odrze”. Głównym tematem numeru jest Berlin, teraźniejszość i przyszłość tej europejskiej metropolii (na marginesie: zapewne w roku 2004 przy okazji świętowania, przez jednych, albo opłakiwania, przez drugich, naszego wstąpienia do Unii Europejskiej powstanie wiele okolicznościowych numerów czasopism; redaktorzy, życzę pomysłów i cierpliwości w staraniach o mniej lub bardziej mityczne pieniądze unijne). Stolica Niemiec jest miastem fascynującym, mocno naznaczonym przez historię, szczególnie XX wieku, podlegającym licznym metamorfozom; miastem, które od pamiętnego „upadku muru” pozostaje w ciągłej przebudowie/odbudowie. Redaktorzy wrocławskiego miesięcznika postarali się, aby ten wciąż zmieniający się Berlin pokazać czytelnikom z rozmaitych perspektyw.
      Przebudowywana jest nie tylko realna przestrzeń Berlina, w którym, jak pisze Joanna Mieszko-Wiórkiewicz, „dokonał się (…) prawdziwy cud architektoniczno-finansowy. Zbudowano miasto praktycznie od podstaw”; zmieniał się i wciąż się zmienia symboliczny wizerunek miasta. Ten temat porusza Andrzej Więckowski w otwierającym numer tekście Berlin, Berlin!, skupiając uwagę przede wszystkim na dwóch, bardzo „znaczących”, budowlach, czyli Bramie Brandenburskiej i Reichstagu. Więckowski stwierdza nawet, że „ciągłe metamorfozy symbolicznych sensów elementów architektury miasta są właśnie tożsamością Berlina”. Monika Piotrowska (Staje się metropolia) i Mieszko-Wiórkiewicz (Kartki z Berlina) mają już jednak problemy z wyrazistym określeniem cech „berlińskiej tożsamości”. W swoich reportażach pokazują miasto z bliska, przemierzają zmieniające się nieomal na ich oczach ulice, poznają jego mieszkańców, próbują odpowiedzieć na pytanie: co zmieniło się w Berlinie po „upadku muru”. Opisywane przez autorki Berlin to miasto-tygiel, w którym miesza się Zachód ze Wschodem, nowoczesność z historią, w którym obok siebie żyją Niemcy z byłej NRD i Niemcy z byłej RFN, Turcy, Polacy, Rosjanie i przedstawiciele wielu innych nacji. W tekstach obu autorek widoczna jest wyraźna fascynacja niemiecką metropolią.
      Z nieco większego dystansu, mniej emocjonalnie, ocenia współczesny Berlin prof. David C. Large, z którym rozmawia Mieszko-Wiórkiewicz. Amerykański historyk, autor monumentalnej (650 stron) „biografii” Berlina, zatytułowanej Berlin – Biographie einer Stadt (2000), stwierdza, że stolica Niemiec to „miasto ciekawe (…) ale zdecydowanie nie jest to miasto do kochania”. Dodaje również: „jest to najbardziej podniecające i żywotne miasto w Niemczech, co może w porównaniu z niektórymi innymi miastami w Europie i na świecie niewiele znaczy”. Za to wyrażanych wprost emocji nie brakuje w tekście Niemca Uwe Rada, redaktora berlińskiego pisma „taz” (Berlin. Miedzy starą a nową Europą). Rada skupia uwagę przede wszystkim na nierozwiązanych wciąż problemach Berlina, jego mieszkańców, ale też – całej przeobrażającej się Europy. Rada pisze: „Dopiero po upadku Muru okazało się, że owe lata mają swoją cenę. Nagle dotarło do świadomości ludzi, że Berlin z tamtych czasów już nie istnieje, że koniec z subwencjonowaniem miasta przez oba państwa niemieckie, które widziały w nim – każde własne – okno wystawowe. Berlin nagle został pozostawiony sam sobie; musiał odnaleźć swe miejsce wśród innych miast, określić nową tożsamość”. I znowu powraca kwestia tożsamości i – dodam – wizji przyszłości miasta. Autor wskazuje wprawdzie takie problemy Berlina, jak kryzys finansowy czy kontrowersje wokół przebudowy/odbudowy, ale najwięcej miejsca poświęca sprawie samookreślenia się stolicy zjednoczonych Niemiec. Rada uważa, że Berlinowi brakuje „koncepcji, czym właściwie ma być”. Miał być w zamierzeniach niemieckich decydentów „bramą na Wschód”, najdalej wysuniętym ekonomicznym i kulturowym przyczółkiem Zachodniej Europy. I miał z tego czerpać profity. A stał się „bramą na Zachód”, przez którą ludzie ze Wschodu przenikają do UE. Różnica znaczącą. Rada przypomina czytelnikom, że wbrew pozorom nie są tylko i wyłącznie problemy samych Niemców, pisze: „Są to zapasy o Europę, o jej znaczenie, a dla niektórych wręcz walka cywilizacji z barbarzyństwem”, i – do pewnego stopnia – ma chyba rację.
      Przywołałem tylko niektóre teksty z berlińsko-niemieckiego bloku w „Odrze”. Warto także zapoznać się ze szkicem Marii Malatyńskiej Planeta Berlin, w którym autorka prezentuje filmowe wizerunki stolicy Niemiec. Interesujący jest także wywiad (Słowa wiedzą lepiej, z pisarką rozmawia Justyna Sobolewska) z mieszkającą – a jakże – w Berlinie niemiecką pisarką Hertą Müller, autorką między innymi powieści, docenionej i u nas, Sercątko. Na dokładkę mamy w „Odrze” tłumaczenie fragmentu kolejnej powieści tej pisarki, zatytułowanej Dzisiaj wolałabym siebie nie spotkać.
      Niektórych czytelników „Odry” zapewne problemy Berlina ani ziębią, ani grzeją. Tym proponuję lekturę eseju Mieczysława Orskiego Nowy stary świat polskiej prozy. Krytyk stawia tezę, że wielu pisarzy próbujących opisywać rzeczywistość III RP – czy, wedle określenia Orskiego, NPR: „Nową Polską Rzeczywistość” – posługuje się nagminnie schematami i kliszami znanymi z książek powstałych jeszcze w latach 70. Czyżby rzeczywiście miał miejsce w prozie nawrót „starego”? Czy Orski ma rację? Kto ciekawy, niech czyta i polemizuje…
     

Robert Ostaszewski





Witryna Czasopism.pl (http://witryna.czasopism.pl/)
Nr 6 (88) z dnia 22 lutego 2004