Witryna Czasopism.pl (http://witryna.czasopism.pl/)
Nr 32 (79) z dnia 22 listopada 2003

DLACZEGO KOBIETY WIĘCEJ…?


     Każdy posiada sumienie, ale nie każdy chce o nim czytać i czytać. Dla tych zaś, którzy chcą – są najnowsze „Charaktery. Magazyn psychologiczny dla każdego” (nr 11/2003), w 90% poświęcone sumieniu we wszelkich jego aspektach, w rozmaitych odsłonach oraz omówieniach Popularnych i Znanych oraz Wykształconych i Mądrych. Do koloru, do wyboru! I do znudzenia – lub do rozpoznania tajemnic. A jeśli kwestia sumienia nie jest dla czytelnika sprawą aż tak palącą, może dowiedzieć się na przykład „Dlaczego kobiety więcej pamiętają”? Warto!
     
     Amnezja czy nie amnezja?
     Tomasz Maruszewski traktuje psychologię jako naukę, a nie jakieś emocjonalne kombinacje, więc do problemu pamięci podszedł wybitnie naukowo. Zatem po kolei: zaczęło się od Roby Fivush, która napisała wiele prac o rozwoju pamięci. Wreszcie efekt wysiłków jej oraz całego sztabu pań (bo miała zdolne współpracownice) przyniósł upragnioną odpowiedź. Wspomniany wysiłek nie był wcale taką prostą sprawą, gdyż uczone poprosiły, by matki nagrywały swoje rozmowy z dziećmi w wieku od 19 do 70 miesięcy. Zauważyły, że kobiety i dziewczęta potrafią głębiej sięgać w przeszłość, a skądinąd wiadomym jest, iż około 3 roku życia dzieci przechodzą granicę tzw. amnezji dziecięcej i z tego okresu właściwie nie powinny nic pamiętać. Ale pamiętały! Kobiece wspomnienia okazały się, jak dowiodły uczone, jakieś 6 miesięcy „starsze” niż męskie, bardziej składne i szczegółowe. Oczywiście ta straszliwa dyskryminacja ma swoje ważkie przyczyny. I skutki.
     Po pierwsze – kobiety sprawniej posługują się pamięcią, bo matki od początku inaczej z nimi rozmawiają. Przykładowo: próbując przypomnieć dziecku jakieś wydarzenie, podrzucają szczegóły, cierpliwie naprowadzając na właściwy trop. Matki w ten sposób przeprowadzały (i przeprowadzają) trening, dzięki któremu mała i duża kobieta ogólnie ma lepiej (albo nieco gorzej) w kwestii pamięci. Oczywiście matka matce nie równa, każda ma inny styl docierania do dziecka, a jednak wyodrębniono dwie podstawowe grupy sposobów docierania do pamięci malucha. Jedne matki dbały o wypracowanie pamięci dziecka (matki wypracowujące), inne zaś nie (nie wypracowujące). Maruszewski podaje przykłady wypracowywania i zaniechania tegoż, które warto sobie przyswoić ku przestrodze i po to, by mieć świadomość, czy jest się jest wypracowującym rodzicem, czy rodzicem leniem.
     
     Gorsze techniki czy lepsze techniki?
     Najważniejsze jednak wydaje się to, że styl wypracowujący matki częściej stosują wobec dziewczynek niż wobec chłopców (sic!). Właśnie dlatego chłopcy dysponują raczej gorszymi technikami posługiwania się pamięcią. Mają też słabszy dostęp do swoich doświadczeń i, jak podkreśla autor artykułu, „gorszy kontakt ze sobą”. Skutek jest zaś taki, że rzadziej zostają psychologami, w przeciwieństwie do kobiet, garnących się ponoć do tego zawodu.
     Powyższa teza, mimo że może być odbierana jako kontrowersyjna czy przesadna, wydaje się być dość logiczna (no i potwierdzona naukowo). Są, rzecz jasna, szkoły mówiące że kobiety po prostu częściej włączają współczynnik współczucia, a mężczyźni – naprowadzania. Jedno i drugie jest skuteczne, chociaż inaczej. Ale co tam różne szkoły, skoro w żadnej nie uczą technik pracowania nad pamięcią i wypracowywania jej u przyszłych pokoleń. Na tym mocno może ucierpieć nie tylko nasza historia! W końcu żywa kultura mówiona wielu ludów właściwie jest w zaniku. Nie śpiewa się już budujących pieśni o własnych praprzodkach, lecz ogląda filmy katastroficzne o obcych przybyszach, które potem zalegają w szarych komórkach, prowadząc do mniejszych lub większych zaburzeń. To z kolei pozbawia nas korzeni, podstaw i kręgosłupów.
      Jeden z wniosków z owych badań może być taki: oto na kobietach leży obowiązek zachowywania tradycji, dobrych obyczajów i kultury, bo to kobiety mają pamięć do wszystkiego, a mężczyźni najczęściej nie mają głowy do głupstw. Oczywiście, są to stereotypy powstałe na użytek tego omówienia i czytelnik/czytelniczka nie powinni tego brać do siebie, choć mogliby sobie na wszelki wypadek zapamiętać.
     I tak oto winą za lepszą pamięć kobiet nauka pozwala zrzucić na rodziców, szczególnie na matkę, co wprawdzie nikomu pamięci nie poprawi, choć zmusić może do włączenia autoprzeszukiwarki odnośnie okresu sprzed dziecięcej amnezji.
     
     Pytać czy nie pytać?
      Do „pamięciowych” rozważań proponuję dołączyć także krótki tekst Jacka Jadackiego: Kto pyta nie błądzi. Autor wyjaśnia bowiem, co znaczy dobrze postawione pytanie i jakie błędy najczęściej popełniamy przy stawianiu pytań. Aby była jasność w tym temacie, następuje rozłożenie pytania na czynniki pierwsze i to w dodatku staropolskie. Stąd wiadomo m.in. że istnieją pytania kompletywne, pytania problemowe, decyzyjne, itd. Dobrze jest również zwrócić baczną uwagą na sposób, w jaki sposób zadajemy pytania, bo często formułując takowe ujawniamy niektóre ze swoich przekonań. Te mianowicie, których treścią są założenia zadawanych pytań. Taaaaakie proste!
     Prześledzić tę kwestię powinny komisje, także śledcze. A w ramach praktyki stawiana pytań niektórzy czytelnicy mogą np. zapytać: dlaczego kobiety właśnie mają pamiętać więcej i lepiej, chociaż niektóre wiele by dały, żeby zapomnieć skutecznie? A dlaczego niby to mężczyźni nie zapamiętują, a? Są to pytania problemowe i rodzą setki następnych, na które można odpowiadać w wolnych chwilach, wspierając się miłą lekturą (patrz „Charaktery”) i zdając się na własne sumienie („suma wszystkich mniemań o sobie”) oraz na poczucie humoru, które przy każdej okazji należy ćwiczyć, nie zrzucając odpowiedzialności za jego ewentualny brak na matki, ciotki i ojców.
     Skądinąd ciekawe jest, jak w świetle naukowych dociekań oraz sztuki zadawania pytań zobaczyć można interpretację słów słynnej wojenno-podwórkowej pieśni: „Nie pamiętasz, bo nie możesz, byłeś wtedy małym chłopcem…”? Są raptem dwa wyjścia: albo śpiewać o dziewczynce, która na pewno pamięta, ale wówczas nie trzeba by jej było niczego przypominać (i nie śpiewać), albo zadumać się nad faktem, że po raz kolejny mądrość ludu wyprzedziła naukę. A to może mieć niebagatelne konsekwencje np. dla szkół. Po (jesiennej) zadumie proponuję trzymać kciuki za mądrość ludu i traktować różne szkoły jak najprawdziwszy poligon pamięci. I uprawiać trening wypracowujący względem chłopców, koniecznie.
     

Miłka O. Malzahn





Witryna Czasopism.pl (http://witryna.czasopism.pl/)
Nr 32 (79) z dnia 22 listopada 2003