Witryna Czasopism.pl (http://witryna.czasopism.pl/)
Nr 18 (65) z dnia 2 lipca 2003
POPATRZEĆ PRZEZ FLUID
- „Fluid” –
Tyle tego; tyle tych zdjęć, ujęć, zatrzymań, poruszeń, planów pierwszych i każdych kolejnych! Lecz wizje fluidowe na temat współczesności są skrajnie pesymistycznie. Życie łapane na zimno i na gorąco wypełnia „Fluid” za „Fluidem” i może należy zadać sobie pytanie… Albo i lepiej nie.
Jeśli martwa natura – to koniecznie brzydka
Kto naoglądał się już kolejnych numerów pisma „Fluid. Wpływowy magazyn” wie, że nabyć tu można wiedzy, którą bywalec klubów lub innych miejsc współtworzenia pokoleniowej wizji świata mieć powinien. Przykłady: w majowym, 30. numerze magazynu jest m.in. tekst o matrixie (oczywiście!) i o kulturystyce kobiet, jest sylwetka Stephana Mathieu, reklama cegły Tachena Fashion now; zaś w czerwcowym (ciekawszym): o almanachu bohaterów gier komputerowych, o smutnych piosenkach wesołej Szkocji oraz całe mnóstwo wiele mówiących obrazków. W obu ostatnich wydaniach „Fluidu” więcej jest do popatrzenia niż do poczytania. Taki trend, ogólnoludzki zresztą.
„Fluid” (ten w ogóle, a nie konkretnie) konsekwentnie promuje rodzaj fotografii ultra naturalistycznej, tzn. jeżeli jest modelka, to udająca martwą, albo tuż po gwałcie, a jeżeli jest martwa już natura – to koniecznie brzydka, itd. Tak oto patrzy pokolenie fluidowe i tak widzi - ujmując rzecz w dużym skrócie. Zdjęcia w większości wydają się być zagraniczne, co oznaczać może, że młodzież ta jest na wskroś kosmopolityczna i właśnie tego należy się po nich spodziewać.
Nostalgia za latami 70., których się nie pamięta
W ostatnich dwóch „Fluidach” na pierwszy ogień idzie reklama skierowana do nastolatek, z której wynika, że dziewczyny myślą tylko o markowych ciuchach i o markowym chłopcu do sprawiedliwego podziału. Strasznie seksistowskie :-)). Za to na przykład cykl zdjęć Martwa natura Krisa de Smedta nie dotyczy uczuć. To zabawa kiczem, udająca nostalgię za latami 70., których się raczej nie pamięta, lecz wie się sporo o ówczesnym designie, dzięki szczególnej wyblakłości filmów ORWO, dzięki filmom i dzięki wspomnieniom mam, ciotek, babć.
Na szczęście Fluid nie utknął we wspomnieniach i zamówił u twórców (urodzonych pewnie w owych nostalgicznych latach albo i później) dziwne projekty „świeżej, czystej grafiki”, nieilustracyjnej i niereklamowej. Powstała z tego arcyciekawa rzecz do popatrzenia, rzeczywiście inspirująca wizualnie i intelektualnie. Inicjatywa i wykonanie – godne szacunku.
Obowiązkowy w piśmie dział mody reprezentują fotografie wspomnianego już Krisa, też kicz, zatytułowany: Helga sprząta. Oświetlenie i kolory to powtórka z lat 70., fotografie utrzymane są w klimacie zdjęć użytkowych wprost z miejsca zbrodni. Modelki (a każda to Helga) albo już nie żyją albo zaraz umrą, albo są duchami przeszłości (z lat 70.). Bo bardzo teraz modnie jest wyglądać na nieżywą lub co najmniej zużytą. Przynajmniej na zdjęciach.
Odludzie i sądzący po pozorach
Warto obejrzeć cykl fotografii Odludzie Szymona Rogińskiego. Kłania się tu kino drogi, kłaniają się zapyziałe, amerykańskie motele, noce na autostradzie, zachody i wschody słońca, słowem – sen o Ameryce, albo co tam komu w duszy zagra lub kto jakich filmów się naoglądał. Stylistyka cyklu jest iście fluidowa – czyli niby niechlujne kadrowanie, konkretny przedsmak przestrzeni, kontury jak żyletka. Proszę spojrzeć na to koniecznie – tak się teraz robi zdjęcia! Albo i nie tak, o czym świadczy kolejna propozycja: ET in Arcadia Anny Mierzejewskiej. Fotki przedstawiają smutną, chudziutką dziewczynkę w sadzie. Na tle drzewa, chyba dobrego i złego (?).
Dużo mocniej skonstruował swoją artystyczną wypowiedź xb, który z kadru na kadr pozbawia modela owłosienia, aż ten, nagi do kwadratu, eksploatuje swoje (i nasze) człowieczeństwo. Efekt: ten pan z pierwszych fotografii i ten z ostatniej - to inni ludzie, choć siedzący w tej samej pozycji, z tym samym wyrazem twarzy, na tym samym białym tle. Więc my, ludzie, jesteśmy tacy „sądzący po pozorach”, a nawet po owłosieniu! Skandal!
Dobrze jest też sięgnąć po 31. „Fluid”, czerwcowy, z którego przy pierwszym mocniejszym szarpnięciu wypadną dwie płachetki pełne sztuki. Aneta Grzeszykowska i Jan Smaga postanowili opowiedzieć coś jeszcze o człowieczeństwie fotografując spod sufitu siedziby ludzkie wraz z mieszkańcami w sytuacjach dowolnych oraz układając z tych fotografii realnie istniejące plany realnych mieszkań. Niby proste, choć w praktyce podobno nie bardzo, ale efekt wart jest włożonego w pracę trudu. Widz dowiedzieć się może bowiem tego i owego nie tylko o domach, mieszkańcach, ich upodobaniach, balangach i porządkach, może także poszukać wspólnego mianownika, a wspólny mianownik jest w ogóle ważny w życiu społecznym. Niby podglądanie – a jednak uogólnianie. Bo też kto nie lubi zajrzeć od czasu do czasu w głąb, przez niezasłonięte okna (żeby zrozumieć Sztukę życia)? Gloryfikujemy codzienność (patrz: fluidowy naturalizm), więc tytuł cyklu jest też adekwatny: Plan... Krasińskiego 10 m 154, albo Wolska 115 a m 32. Miejmy nadzieję, że złodzieje nie lubią takiej sztuki.
Po prostu patrzą na patrzącego
Dalej: Wojtek Wieteska sfotografował N.Y.C. #2, kolorowe kompozycje z „zawoskowanej” rzeczywistości, tj. zastygła pani nad kawą, kosz pełen kolorowych śmieci, opalające się na trawniku ciało, okienna wystawa, na której sprzedaje się staniki wyglądające jakby dopiero pospadały z drzew (50% zniżki!), ponadto coś komuś spadło na bruk – cyk – i nabrało treści. Ekspozycję tych fotografii można oglądać w Warszawie do 31.08.2003.
Ponadto – Tomas Trestik sfotografował czeskie dziewczyny w czeskim klubie na tle czeskiej ściany. Dziewczyny ujęte od połowy korpusu w górę (czyli przyzwoicie) po prostu patrzą na patrzącego. Są „zrobione” imprezowo i każdy psycholog może sobie, pochyliwszy się nad zdjęciami, pokombinować, co która myśli – po czesku, rzecz jasna.
Czerwcowy „Fluid” proponuje też naprawdę dobry fotoreportaż: Girls wonna have fun. Autor (autorka chyba?), Soody Sharifi, towarzyszy arabskim dziewczynom podczas towarzyskich spotkań we własnym gronie. Za żaluzjami młode Arabki spędzają czas na malowaniu paznokci, czesaniu długich włosów, wiązaniu chust, oglądaniu TV i pogaduszkach. Fotki oddają intymną atmosferę takich sesji, subtelnie podkreślają specyficzne zamknięcie, odgrodzenie, inność dziewcząt takich, jak wszystkie. Rzecz dzieje się współcześnie, lecz gdyby lakiery i szminki zamienić na hennę, hnę itp. bez problemu można by cofnąć się w czasie. Zwierciadełka, grzebyczki w ich dłoniach, mocne malowanie ust dla mężczyzn, których nie ma, dają w sumie widok haremu, jakby żywcem wyjęty z malowideł rozentuzjazmowanych romantyków. Papierosy zapalane nad małym stolikiem? – czemu nie, ale jeżeli dziewczyny wygrzewają się na brzegu basenu, to są ubrane od stóp do głów – tak jak nakazuje tradycja. I nie są to fakty wołające o współczucie czy coś równie niewłaściwego, to zwyczajne obrazki ze zwyczajnego życia innego niż nasze, być może.
Dział mody – niespodzianka! Tym razem akcja dzieje się w kuchni. Ze zdziwieniem można zauważyć, że brakuje tu noża rzeźnickiego, lecz nie brakuje podtekstów erotycznych, miotająca się po kuchni modelka wygląda na lat 10 i pół, ubrania zaś są, jakże inaczej – wyjściowe.
Sam w domu to cykl zdjęć, na których pewien pan uchwycony jest w sytuacjach codziennych z panią-manekinem, co obojgu w niczym nie przeszkadza, a już na pewno nie we wspólnej egzystencji. Takie życie rodzinne we wnętrzu… brrr. Mądra przypowieść o zaniku uczuć, niepoświęcaniu sobie uwagi, o tym wszystkim, czego patrzącemu do miłego życia brak.
Tyle tego, tyle tych zdjęć, ujęć, zatrzyma i poruszeń! A wnioski? Wizje fluidowe na temat współczesności są skrajnie pesymistycznie, przy tym dość perwersyjne, dramatycznie smutne, ostre (w sensie wyrazistości zdjęć). Są wypełnione kolorami, które nie cieszą. Podkreślają to, czego na zdjęciach nie ma – prawdziwe życie. Subiektywnie rzecz ujmując, oczywiście. Więc popatrz człowieku na świat przez „Fluid” – jeżeli nie brak ci odwagi!
Witryna Czasopism.pl (http://witryna.czasopism.pl/)
Nr 18 (65) z dnia 2 lipca 2003