Witryna Czasopism.pl (http://witryna.czasopism.pl/)
Nr 13 (60) z dnia 12 maja 2003

BARIERY DO POKONANIA


      Są nie tylko bardziej beztroscy w planowaniu czasu, mają także odmienne poczucie wiążącej siły słowa. (…) słowo wyraża dla nich nastrój chwili, emocje i jego bezpośredniość (lub jej brak). Wypowiada się je, by zadowolić inną osobę albo by stworzyć dystans pomiędzy sobą a interlokutorem. Jest jednak ulotne i nie zobowiązuje do dotrzymania obietnicy. Inne cechy charakterystyczne ponoć dla grupy, o której mowa, to irracjonalne wybory w sferze polityki i gospodarki i uległy stosunek wobec władzy. A ci drudzy? Ci z kolei mają słabość do wyszukanych form językowych, ugrzecznionych aż do przesady i do zewnętrznych, powierzchownych oznak pozycji społecznej. Kiedy świętują, nie od razu można się zorientować, że odbywa się jakaś uroczystość i kto jest jej bohaterem. Ich żony rzadziej skłonne są uczestniczyć w spotkaniach towarzyskich bez swoich mężów.
     Przytoczone opisy brzmią chwilami jak opis antropologa relacjonujący dziwne obyczaje obcych kultur, ale dotyczą one narodów nie tak znów odległych przestrzennie i kulturowo. Są to opinie Polaków o Białorusinach i vice versa, zebrane przez Ryszarda Radzika i poparte wrażeniami z wieloletnich podróży autora na Białoruś, opublikowane w trzecim numerze rocznika „Annus Albaruthenicus”. W tym nadwyczaj ciekawym artykule pomyślanym jako rodzaj wprowadzenia do polsko-białoruskiej komunikacji międzykulturowej, Radzik wychodzi poza problem stereotypów narodowościowych, pokazuje jak różnice kulturowe ujawniają się w banalnych, codziennych sytuacjach i śledzi ich źródło w odmiennej historii dwóch narodów.
     Trzy pisma o odmiennym charakterze, jakimi są poświęcony kulturze i literaturze „Annus Albaruthenicus”, również białoruski, ale o zasięgu regionalnym, miesięcznik „Czasopis” z Białymstoku oraz wydawany w Warszawie tygodnik Związku Ukraińców w Polsce „Nasze Słowo”, łączy jedno – ich wydawcy i autorzy reprezentują mniejszości narodowe żyjące w Polsce. Byłoby dobrze, gdyby grono ich czytelników wykraczało poza te środowiska. Bo choć rolą tych pism jest przede wszystkim informowanie i integrowanie społeczności polskich Białorusinów i Ukraińców, na łamach ich wszystkich toczy się dialog, którego drugą, domyślną stroną jest polska większość.
     Problemy w relacjach pomiędzy Polską i miejszościami narodowymi pojawiają się wśród bieżących informacji (lutowy „Czasopis” drukuje fragmenty memorandum w sprawie sytuacji mniejszości narodowych i etnicznych w Polsce wystosowanego pod koniec 2002 r. przez przedstawicieli ośmiu mniejszości), jako kontekst pewnych konkretnych wydarzeń (tekst Michaela Fleminga na temat sporu o przyszłość Puszczy Białowieskiej, który zamieszcza „Annus Albaruthenicus”), jak i na poziomie naukowej analizy (zawarty w tym samym tomie artykuł Elżbiety Czykwin). Fleming opisuje konflikt o status Puszczy Białowieskiej, pokazując jak argumenty wysuwane przez ekologiczne organizacje pozarządowe zwracają się przeciwko lokalnej społeczności, w większości białoruskiej. Jego zdaniem, te argumenty i sam sposób prowadzenia dyskusji automatycznie eliminują głos mniejszości i skazują ją na marginalizację. Czykwin analizuje mniejszość białorusko-prawosławną w Polsce jako stygmatyzowaną. Podobnie jak Radzik, odwołuje się do różnic kulturowych pomiędzy Białorusinami i Polakami, tak jak Fleming twierdzi, że pewne autostereotypy i wzorce kulturowe tej grupy zwracają się przeciwko niej, pogłębiają jej marginalizację i ignorancję polskiej większości na jej temat. Oba artykuły odwołują się do kontekstu politycznego – silnego poparcia Podlasia dla SLD widocznego w trakcie wyborów prezydenckich i samorządowych. Jako uzupełnienie czy pogłębienie tego wątku warto przeczytać artykuł Tomasza Danileckiego w lutowym „Czasopisie”, poświęcony stosunkowi Białorusinów do „Solidarności” na początku lat 80.
     Częścią stosunków z polską większością jest oczywiście wspólna historia, której wiele miejsca poświęca „Nasze Słowo”. Zamieszczona w numerze z 13 kwietnia relacja z odbytej w Kijowie konferencji poświęconej stosunkom polsko-ukraińskim w latach II wojny światowej czy publikowane regularnie biogramy więźniów obozu w Jaworznie opracowane przez Eugeniusza Misiło – to głosy w dyskusji, która cały czas toczy się pomiędzy Polakami i Ukraińcami.
     Nie mniej ważne są stosunki pomiędzy Polską, a krajami, z którymi mniejszości żyjące w Polsce łączy tożsamość narodowa. Jakie mogą mieć znaczenie dla sytuacji mniejszości, pisze we wspomnianym artykule Elżbieta Czykwin. Przytaczając powtarzany często argument za wstąpieniem Polski do Unii – że w przeciwnym razie stanie się ona „drugą Białorusią” wskazuje, że ta deprecjonująca ocena Białorusi przekłada się na negatywny stereotyp uderzający w mniejszość białoruską. Choć te ostrzeżenia nie oznaczają pogardy dla białoruskości, a po prostu negatywną ocenę izolacji, w jakiej znalazła się Białoruś pod rządami Łukaszenki, są odbierane w sposób, którego wygłaszający je zapewnie nie są świadomi. Lutowy „Czasopis” zamieszcza świetny reportaż Arkadiusza Bartosiaka o białoruskiej emigracji politycznej w Polsce (opublikowany również w „Rzeczpospolitej”). Z dużym dystansem (i nie bez ironii) autor opisuje podzielone i skłócone środowisko; może trochę szkoda, że zachowuje ów dystans do końca, nie wchodząc głębiej w dylematy środowiska nękanego typowymi dla emigracji przypadłościami.
     Polscy Białorusini i Ukraińcy dzielą podobne problemy związane z rozwojem sytuacji na Białorusi i Ukrainie. Obydwa państwa nie do końca spełniły pokładane w nich nadzieje. O Was (prawda, nie o wszystkich), bracia zza miedzy, często mamy takie wrażenie, że żyjecie w – teoretycznie przynajmniej – białoruskim państwie, ale – nie jesteście u siebie, pisze Jerzy Chmielewski w lutowym „Czasopisie”. Nie mamy obrony ze strony Ukrainy. Ukraińcy są podzieleni i podzielili Ukrainę. (…) dla nas nie mają czasu, ani potrzeby, mówi ksiądz Stepan Dziubyna w rozmowie z Bohdanem Hukiem. Zamieszczony w tym samym numerze „Naszego Słowa” (z 13 kwietnia) wywiad Anny Winnickiej z Mykołą Riabczukiem, jak i artykuł Myrosława Łewyckiego o toczącej się na Ukrainie dyskusji nad polityką językową państwa („Nasze Słowo” z 30 marca) dotykają problemów istotnych dla przyszłości Ukrainy i ważnych dla Ukraińców, również tych żyjących poza jej granicami. Oba pisma publikują przegląd bieżących wydarzeń politycznych i społecznych na Białorusi i Ukrainie, godny polecenia dla wszystkich interesujących się Europą Wschodnią.
     To najważniejsze, ale nie jedyne powody, dla których pisma mniejszości narodowych mogą być ciekawe dla osób „postronnych” (to jest, nie należących do tych mniejszości). „Annus Albaruthenicus” to, zgodnie z podtytułem, „Poetica, Prosa, Critica, Translatio, Descriptio” i obok wymienionych tekstów publicystycznych i socjologicznych zawiera sporą porcję literatury pięknej. Nie tylko białoruskiej i nie tylko po białorusku. Opowiadania Tamary Bołdak-Janowskiej opublikowano w angielskim tłumaczeniu, szkic Arnolda McMillina o poezji Nadziei Artymowicz przeczytać można w angielskim oryginale i w przekładzie na angielski; wiersze greckiej malarki i poetki Marii Stamati – po francusku, angielsku i grecku; po białorusku zaś – opowiadania Alberto Moravii i pierwszy bezpośredni przekład Don Kichota, autorstwa Jakuba Łapatki. „Czasopis” publikuje prozę Alesia Czobata (fragmenty Ziemi św. Łukasza w polskim przekładzie Czesława Seniucha) i bardzo ciekawe wspomnienia Jana Bagińskiego (ich lekturę ułatwiłoby krótkie wprowadzenie na temat autora i okoliczności opisywanych zdarzeń).
     Warto dodać na koniec, że bariera językowa dla takiego czytelnika nie jest nie do ominięcia: część tekstów w „Annus Albaruthenicus” publikowana jest w dwóch wersjach – po białorusku i po angielsku, numer ten zawiera materiały łącznie w siedmiu językach. „Czasopis” jest w połowie białorusko- , w połowie polskojęzyczny. Zresztą, czy rzeczywiście jest to jakaś bariera? We fragmentach czatu na pierwszym ukraińskim portalu w Polsce, http://harazd.net, przedrukowanych przez kwietniowe „Nasze Słowo”, wśród internautów pojawia się „Warszawianin” prezentujący się jako „Polak-ukrainofil”, który jako jedyny pisząc po ukraińsku, używa cyrylicy…
     

Anna Wróbel





Witryna Czasopism.pl (http://witryna.czasopism.pl/)
Nr 13 (60) z dnia 12 maja 2003