Witryna Czasopism.pl (http://witryna.czasopism.pl/)
Nr 26 (37) z dnia 12 września 2002

WIDOK ŚWIATA Z DZIEWIĄTEJ ALEI

– „Teatr” –

     Z dużym opóźnieniem, po licznych perturbacjach finansowo-lokalowych, z którymi borykała się redakcja, ukazał się wreszcie kolejny numer miesięcznika „Teatr” (4-6/2002). Okładkę ilustruje Widok świata z Dziewiątej Alei nowojorskiego rysownika Saula Steinberga, a ikonka tego rysunku sygnuje spory blok tekstów dotyczących Ameryki. Niektóre z nich pojmują Amerykę bardzo szeroko – jako mit, złożone zjawisko, ruchliwą przestrzeń zdarzeń o rozmaitych determinantach. Inne nie wykraczają poza perspektywę teatru i teatrologii. Zainteresowanie pisma wzbudziła też organizacja życia teatralnego w Stanach, systemy finansowania i funkcjonowania placówek teatralnych, współpraca z dramaturgami, metody kształcenia i pozyskiwania publiczności.
      Na tę ostatnią okoliczność przepytywano goszczących w Polsce dyrektorów teatrów amerykańskich, m.in. z Atlanty, Waszyngtonu, Louisville, Berkeley. Opisy tamtejszych egzotycznych realiów – jak widok kilometrowej kolejki przy brodwayowskiej kasie teatralnej – sąsiadują z wyznaniami brzmiącymi nader swojsko: „Jeśli chodzi o jakość pracy i artystyczny poziom, to istnieją duże różnice między poszczególnymi teatrami. Z konieczności dostosowujemy się do rynku i możliwości zrozumienia przez naszą publiczność tego, co robimy” (Mark Masterson). „Tylko 2-3 procent amerykańskiego społeczeństwa chodzi do teatru regularnie. (…) Silną konkurencję stanowią dla nas inne media: film, telewizja.” (Susan Booth).
      Kontrapunktem wywiadów z amerykańskimi dyrektorami jest relacja z pobytu w Stanach dwóch polskich reżyserów: Zbigniewa Brzozy i Jarosława Kiliana. Artystów mniej zajmuje struktura organizacyjna, skupiają się raczej na jej artystycznych konsekwencjach. Kilian chwali warunki koniunkturalne, zazdrości amerykańskim teatrom „wyrozumiałej, reagującej spontanicznie, pozbawionej europejskiego zblazowania” publiczności złożonej z „ludzi starszych, emerytów, siwowłosych pań z New Jersey w złotych adidasach i okularach”. „Amerykanów określa swoista naiwność wobec otoczenia. Ich przeszłość wyznacza kilka punktów” – dodaje wpadając w ton lekko protekcjonalny. Z relacji Kiliana i Brzozy wynika, że obaj artyści przypatrują się teatralnej Ameryce nie bez polskich kompleksów i zarazem z europejskim poczuciem wyższości. „W teatrze, który oglądałem, najnowsza historia Ameryki nie pozostawiła żadnych śladów. W kilka miesięcy po zamachu, na Broadway wróciła publiczność i znów codziennie pokornie ustawia się w gigantycznej kolejce do budki na Times Square po bilety na najlepsze musicale” – mówi Jarosław Kilian. Dziwna pretensja do życia.
     No właśnie, „kilka miesięcy po wybuchu”. Hasło „11 września” raz po raz powraca w amerykańskim numerze „Teatru” albo jako składnik pytań zadawanych amerykańskim interlokutorom lub jako efektowna fraza. Powraca i pozostaje hasłem, spodziewany przełom nie nastąpił albo pozostał nierozpoznany. Bądź też zmiany następują wolniej niż tego chcemy. Molly Smith z Arena Stage w Waszyngtonie kusi się o konstatację: „Przed 11 września mieliśmy do czynienia z Ameryką wyizolowaną. Dziś – z Ameryką międzynarodową. Nasza rzeczywistość kształtuje się pod wpływem informacji przychodzących z zewnątrz. Tym zmianom zaczyna podlegać także teatr.”
     „Staram się, by wrześniowa tragedia nie zaciążyła na moich wyborach artystycznych" – mówi natomiast w rozmowie z Joanną Warszą dyrektor Brooklyn Academy of Music, Joseph V. Melillo. BAM, największy i najbardziej prestiżowy w USA ośrodek teatralny, ma globalne ambicje, a w skali Nowego Jorku – olbrzymią siłę opiniotwórczą. Melillo w czym innym upatruje źródeł przemian teatralnych estetyk i obserwuje je z innej perspektywy. „Zjechałem cały świat i jestem coraz bardziej świadomy, że potencjał i przyszłość nietradycyjnych spektakli tkwi w użyciu nowych technologii i nowych mediów”. Prognoza z gatunku tych, z którymi trudno dyskutować. Punkt widzenia dyrektora BAM jako żywo przypomina rysunek Steinberga: za linią rzeki Hudson widok na „całą resztę” – zarysy kolejnych stanów, skrawek Kanady, horyzontalne pasy znaczące Syberię, Japonię i Chiny. „Cała reszta” mogłaby się zmieścić w szerokiej i ludnej 9th Avenue, widocznej na pierwszym planie. I mieści się – jak wynika z wypowiedzi Melillo i corocznych relacji z festiwalu Next Wave.
      Swoje prognozy dla BAM przedstawia z kolei Joanna Warsza w artykule Widok świata z Flatbush Avenue. Streszcza historię Akademii, podnosi jej dokonania, w steinbergowski szkic wpisuje siatkę napięć kierunkowych i strzałek o zmiennych wektorach. Sporządza skrótowy komentarz i zarazem wprowadzenie do rozmowy z brooklińskim potentatem teatralnym.
     Dla entuzjastów studiów performatywnych „Teatr” ma upominek w postaci artykułu Johna McKenzie: Performance, Ameryka i scena światowa. Brak odpowiednich przekładów sprawia, że ta potężna dyscyplina wciąż pozostaje w Polce nierozpoznana. Publikowane tu i ówdzie okruchy wymagają specjalistycznych wstępów i komentarzy (Aneta Kyzioł zwięźle omawia historię nauk performatywnych, przybliżając odrobinę tematykę omawianą przez McKenzie). Performance, Ameryka… jest wersją wystąpienia na 7 Konferencji Studiów Performatywnych i przypuszczać można, że autor jest świetnym mówcą. Łączy wartki, dyskursywny wywód z rozległą narracją historiozoficznego eseju. W miejsce Foucaultowskiej „władzy dyscyplinarnej” McKenzie wprowadza „władzę performatywną”, wywodząc pojęcie z pism Herberta Marcusa, a zjawisko – z polityki USA w okresie zimnej wojny. Wskazuje konsekwencje i zagrożenia. Dobry, „kaloryczny” tekst – trudno poddaje się streszczeniom. Polecam zainteresowanym i zaangażowanym.
     Tak czy owak niewątpliwą patronką amerykańskiego „Teatru” jest Susan Sontag. Po Miłośniku wulkanów mamy kolejną, obszerną powieść-esej: In America. Słówko „mamy” jest o tyle trafne, że polscy czytelnicy o patriotycznych skłonnościach mogą się poczuć mile połechtani. Takoż i teatromani. Bohaterką Sontag jest Helena Modrzejewska i skupiona wokół niej grupa polskiej emigracji w Nowym Świecie. Recenzja Maryny Bersz do przeczytania obok fragmentu tłumaczenia Jarosława Andersa. Czekamy na całość i czekamy też na autorkę, która w październiku pojawi się w Polsce jako gość lubelskiego festiwalu „Konfrontacje”.
     

Aneta Kwiecień





Witryna Czasopism.pl (http://witryna.czasopism.pl/)
Nr 26 (37) z dnia 12 września 2002