Witryna Czasopism.pl (http://witryna.czasopism.pl/)
Nr 18 (29) z dnia 22 czerwca 2002

Słodko-gorzkie „Kino”


     - tak można podsumować najnowszy, czerwcowy numer miesięcznika. Gorzki i autotematyczny jest tekst Konrada J. Zarębskiego Pytania na dziś poświęcony polskiej prasie filmowej, a raczej temu, co po 1989 roku z niej zostało (przypominam, że decyzją ministerstwa „Kino” zostało postawione w stan likwidacji). W czasach gdy światowe hity docierały na nasze ekrany z kilkuletnim opóźnieniem lub wcale, pisma branżowe były oknem na filmowy świat, starając się godzić gusta zarówno tych, dla których film to sztuka, jak i amatorów czystej rozrywki. Nie wszystkie zdołały przystosować się do zasad nowego rynku, część tytułów zniknęła. Czy bardziej ambitna prasa filmowa rzeczywiście jest potrzebna, gdy polskie premiery głośnych obrazów odbywają się równocześnie ze światowymi, pikantne plotki z życia gwiazd wypełniają kolorowe czasopisma, a oferta DVD jest coraz atrakcyjniejsza? Autor, mimo iż sytuacja wygląda poważnie, odpowiada twierdząco, wierząc, że są jeszcze widzowie, zwłaszcza młodzi, którzy sięgają po pisma filmowe nie po to, aby dowiedzieć się, kto jest obecnym narzeczonym Julii Roberts, tylko zaspokoić swoje kulturalne aspiracje. Oby.
      Są młodzi, zdolni, mają za sobą znaczące sukcesy i ambicję robienia dobrego kina: Iwona Siekierzyńska, Barbara Medajska, Sławomir Fabicki, Denijal Hasanović, czyli znani już absolwenci łódzkiej „filmówki” są rozmówcami Marii Korytowskiej (Mówić po swojemu). Łączy ich to, że chcą tutaj robić filmy w swoim imieniu, filmy niekomercyjne, i że nie będą kolejną zbuntowaną przeciw „starym” filmową falą, bo nie mają przeciw komu się buntować: według nich kino polskie po 1989 roku nie istnieje. Patrząc na dzisiejsze kino polskie zawieszone między nieudolnym naśladowaniem wzorów amerykańskich a ekranizowaniem szkolnych lektur – trudno się z tą opinią nie zgodzić i nie dziwi gorzki fakt, że młodym, zdolnym i docenionym na świecie trudno znaleźć w Polsce partnerskiego producenta, który traktowałby film w kategorii sztuki, a nie wyłącznie towaru.
      Dla poprawienia nastroju – tekst Grażyny Stachówny, przeznaczony dla tych czytelników, „dla których kino jest po prostu miejscem przyjaznym, a film dostarczycielem przyjemności”, czyli dla amatorów filmów rozkosznych. Zastrzegam, że nie chodzi tu o komercyjne hity, film rozkoszny to kategoria absolutnie nienaukowa, znana wtajemniczonym i będąca kryptonimem oznaczającym dwie godziny czystej przyjemności. Dodajmy: przyjemności niewstydliwej, bo wymienione przez autorkę filmy posiadające osiem cech filmu rozkosznego to m.in. Amelia, Spragnieni miłości, Stracone zachody miłości czy Klątwa skorpiona, czyli obrazy, którym nie można odmówić rangi sztuki.
      Ponadto w numerze znalazły się, z różnych powodów, sylwetki czwórki twórców filmowych. Przede wszystkim – nakreślony przez Andrzeja Kołodyńskiego portret Roberta Altmana, którego Gosford Park (lektura obowiązkowa!) po światowym tryumfie trafił na nasze ekrany. Kołodyński przypomina drogę twórczą 77-letniego obecnie reżysera, począwszy od mało znanych pierwszych filmów (m.in. dokument o Jamesie Deanie), pracy przy serialach telewizyjnych, poprzez przełom za sprawą obrazu MASH, sukcesy Nashville czy Trzech kobiet, kryzys lat 80., aż po wielki comeback za sprawą rewelacyjnego Gracza w 1992 roku. Dla autora Altman to satyryk wytrącający Amerykę ze stanu samozadowolenia, rozbijający jej mity wpisane w tradycyjne gatunki filmowe, a przede wszystkim – nomen omen – gracz, który w Hollywood prowadzi nieustanną walkę o twórczą niezależność.
      Z kolei Alicja Helman przypomina postać włoskiej reżyserki Liliany Cavani. Cavani, głównie znana ze swoich filmów z lat 70. i 80., ciągle jednak aktywna twórczo, w Polsce jest stosunkowo mało popularna i najczęściej klasyfikowana, nie do końca słusznie, jako skandalistka, przede wszystkim za sprawą Nocnego portiera. Pretekstem do naszkicowania sylwetki twórczej artystki jest fakt pojawienia się, niestety wyłącznie po angielsku, monografii jej twórczości pióra romanistki i reżyserki Gaetany Marrone. Marrone, przyznając Cavani status filmowego autora, rozpatruje twórczość w szerokim kontekście kulturowym, o czym pokrótce pisze Alicja Helman.
      Piotr Dumała, jedna z najbardziej znanych postaci polskiej animacji, pokazał rok temu na Krakowskim Festiwalu Filmowym swój ostatni film – Zbrodnia i kara, który można teraz obejrzeć w ramach Filmostrady. O tym jak tworzy (stworzenie 15 minut filmu zajmuje artyście 2-3 lata), co go inspiruje i o czym opowiada mag Dumała pisze Jacek Dobrowolski.
      „Nikt nie jest doskonały” – tę kwestię z Pół żartem, pół serio znają wszyscy kinomani. Reżyser filmu, Billy Wilder, zmarł trzy miesiące temu, dlatego redakcja zamieściła przedruk jednego z ostatnich wywiadów, jakiego udzielił. Wilder opowiada o dzieciństwie, karierze i cierpliwości godnej buddyjskiego mnicha wobec Marylin Monroe – zabawnie i nostalgicznie.
      Wśród premier filmowych tego miesiąca na uwagę zasługuje głośna, nagrodzona Złotym Lwem w Berlinie Krwawa niedziela Paula Greengrasa o masakrze pokojowej manifestacji dokonanej przez angielskie wojsko w północnoirlandzkim Derry 30 stycznia 1972 roku. Warto po obejrzeniu filmu przeczytać recenzję Jerzego Płażewskiego (W Londonberry, czyli u nas), stawiającego tezę, iż nie możemy już łudzić się, że tak tragiczne wydarzenia rozgrywają się zawsze gdzie indziej, bo siła ślepej nienawiści wszędzie jest taka sama. Obok recenzji – wywiad z reżyserem.
      W numerze pojawiają się też bohaterowie popkultury, jak debiutujący w kinie komiksowy Spiderman czy znany widzom E.T., którego historia w odnowionej cyfrowo wersji właśnie trafia na ekrany. Czysty marketing? Być może, ja byłabym skłonna zgodzić się z Kamilem Rudzińskim (Ocalić marzenie) że Spielberg daje nam szansę znowu poczuć się dziećmi i powzruszać losami sympatycznego kosmity, a o to w kinie coraz trudniej. A dla wszystkich tych, którym Janosik kojarzy się z polskim harnasiem o twarzy Marka Perepeczki – tekst Bogusława Żmudzińskiego o filmowych wcieleniach słowackiego bohatera, do których niebawem dołączy kolejne, tym razem za sprawą planowanego filmu Agnieszki Holland i Kasi Adamik. Skoro wiadomo, że Janosik „ …biednym dawał”, to może fakt pojawienia się tej postaci w czerwcowym numerze „Kina”, gdzie sporo było o braku pieniędzy, to dobra wróżba.

Katarzyna Wajda





Witryna Czasopism.pl (http://witryna.czasopism.pl/)
Nr 18 (29) z dnia 22 czerwca 2002