Nr 1
z dnia 30 sierpnia 2001
powrót do wydania bieżącego
 
  teraz o…       
   

Bądźmy dobrej myśli
     
   

     Pytania to nie tylko trudne, ale nade wszystko przykre dla kogoś, kto jak ja, związany jest głęboko z kulturą francuską. Faktem jest, że we Francji niewiele się dzisiaj dzieje ważnego w tej dziedzinie. Całe połacie życia kulturalnego jałowieją. Ostatnie rewelacje datują się z lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku: „nouveau roman”, „teatr absurdu” w literaturze, strukturalizm i „la nouvelle histoire” w naukach humanistycznych. Dzisiaj takich rewelacji próżno by szukać. Wprawdzie promienieją jeszcze na świat, niejako „z rozpędu”, prorocy i papieże postmodernizmu jak Derrida czy Baudrillard, ale co wart jest ten cały postmodernizm? Pytanie, dlaczego tak się dzieje, jest rzeczywiście kłopotliwe. Myślę, chociaż boję się tak myśleć i bardzo chciałbym się mylić, że mamy do czynienia z wyczerpaniem się intelektualnej potencji tej kultury, jej siły kreacyjnej i wyobraźni artystycznej.
     Ale też myślę, by nie pogrążać się tak zupełnie w czarnej rozpaczy, że to co kultura francuska wniosła w ciągu wieków do kultury światowej starczy jeszcze wielu pokoleniom młodych ludzi za pożywny pokarm duchowy. I długo jeszcze wśród nas będzie obecna.
     





Głos w dyskusji CZY KULTURA FRANCUSKA PRZESTAŁA BYĆ „DOGMATEM”? opublikowany przez miesięcznik „Dekada Literacka” w nr 3-4 (173-174) 2001.

wersja do wydrukowania